wtorek, 14 marca 2017

Nie pytaj co państwo może zrobić dla Ciebie, tylko co TY możesz zrobić dla państwa.


Airdan Yinlar


Pierwszy prymarcha Airdan - brzmi dumnie, prawda? Idealnie pasuje do mężczyzny, który od kilku dekad zarządza krajem, liczącym setki tysięcy niezwykłych dusz. Różnorodna kultura, rozwarstwienie społeczne i etniczne od lat spędzają mu sen z powiek. Jak w ogóle utrzymać w ryzach takie państwo? Podczas pokoju jest to praktycznie niemożliwe; ciągłe konflikty wśród zwaśnionych ras prowadzą do zamieszek, bieda też, nie wspominając o korupcji, ale to są aktualne problemy prymarchy. Władzę zdobył kilkadziesiąt lat temu stając na czele ruchu oporu, który wytworzył się po pogromach, jakie ludzie urządzili nad nadprzyrodzonymi. 
Niegdyś Airdan był zwykłym elfem, mieszkającym w Eflei. Był nauczycielem swojego ludu, miał piękną żonę, siostrę i grono uczniów, których każdego dnia zaciekawiał nowymi tajnikami elfickiej magii. Wszystko było idealnie - do czasu, aż wybuchły pogromy nieludzi. Pierwszy odbył się w jego mieście, gdy ten akurat wyruszył na kilkudniową podróż po nowe księgi do Salree. Gdy wrócił drzewa, na których znajdowały się domy płonęły. Od razu przyłączył się do tych, którzy starali się jakoś bronić. Z początku było ciężko - ludzie przeważali nad nadnaturalnymi, poza tym ich broń była czymś czego ich magia nie mogła kontrolować, ba! Wilkołaki też miały nie mały problem z podejściem przez srebrną amunicję. W końcu jednak zdobyli przewagę, odpłacając się pięknym za nadobne. Ze świtem zabili ostatniego człowieka,  a następnie pobiegli ratować bezbronnych. Dla wielu było już za późno; najbardziej ucierpiały dzieci. Wtedy w Airdanie coś pękło. Z ciepłego mężczyzny zmienił się w bezdusznego wojownika. Wyruszył z grupką utalentowanych istot na wieść o innych pogromach. Zawsze stał na pierwszej linii i nigdy nie wahał się użyć zakazanej magii, tylko po to żeby nie dopuścić do kolejnego rozlewy nieludzkiej krwi. W końcu nawet sięgnął po najmroczniejsze z arkan elfiej magii. Zawarł pakt z istotą, której imienia nikt nie pamięta - wyrachowaną, okrutną, ale potężniejszą niż sam ludzki Stwórca ( a przynajmniej tak głoszą stare, elfie legendy). Oddał swoje emocje i wszystkie pozytywne wspomnienia, zostawiając sobie tylko jeden cel: ocalić swoją ojczyznę. Udało mu się. Wygnali wszystkich ludzi, niedługo potem założono magiczną kurtynę na oceanie, która oddzieliła ich od reszty świata, a on sam został ogłoszony bohaterem. Przyjął ten tytuł z godnością. Nie odmówił też przyjęcia władzy w państwie, wręcz przeciwnie - cieszył się, że będzie mógł strzec swoich rodaków. Każdego dnia zastanawia się jak poprawić ich byt, wspiąć się na wyższy poziom technologiczny, pozbyć się patologii, zapewnić im bezpieczeństwo. Nie zamartwiają go przy tym dziwne eksperymenty Tygańczyków; według niego to szansa dla biednych degeneratów na poprawę bytu nie tylko swojego, ale i całego kraju. Ale nie miejcie mu tego za złe. Jego dusza od lat jest pozbawiona większości uczyć, została mu tylko troska o cały kraj, nie jednostkę. Wszystko co robi jest dla dobra ogółu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz